
W ubiegłym tygodniu małe senne miasteczko Międzygórze nawiedziło niespotykane dotąd zjawisko, które trudno nazwać klęską, ale przymiotnik żywiołową pasuje jak ulał. Otóż w sobotnie popołudnie z Wielkiego Niebieskiego Autobusu wysypało się 55 uczniów klas piątych i szóstych z pewnej warszawskiej szkoły.
Nocowaliśmy, jak rok temu w ośrodku Słoneczna. Było ,,epicko,, jak zwykle i jak zwykle dzieci pytały się w drodze powrotnej, czy przyjedziemy tu za rok.
Euroweek 2025 okazał się znowu dużym sukcesem. Tym razem serca naszych dzieciaków podbijali wolontariusze z Kolumbii, Indonezji, Gruzji, Włoch i Meksyku. Gdyby taka była, to nagrodę publiczności zgarnąłby Carlos, znany również jako Big Tacos, a przez swoich rodziców nazywany Handsome… oraz Gabi – żywiołowa leaderka z Kolumbii.
Dzieciaki miały wypełniony czas od świtu do zmierzchu. Przez cały dzień rozmawiały po angielsku i poznawały zwroty, których w szkole nigdy nie miałyby szansy poznać: „Less yada-yada, more cisza! My Polish is Wielka Masakra, You are so crazy, I love it!” Zajęcia były bardzo intensywne – wymagały współpracy, wyobraźni, kreatywności i odwagi – bo prawie zawsze kończyły się prezentacją efektów przed grupą. Weterani z klasy szóstej rozpoznawali niektóre tematy z ubiegłego roku, ale twierdzili, że osobowość prowadzących nadawała im całkiem nowego znaczenia.
W tegorocznej edycji spotkaliśmy tylko jedną szkołę – SP 5 z Wałcza. Wiele zajęć było wspólnych, niektóre wręcz w mieszanych grupach, ale pełna integracja nastąpiła dopiero na dyskotece, po której młodzież dokonała rytualnej wymiany nicków na instagramie.
Pogoda dopisała – zaliczyliśmy trzy pory roku podczas pięciu dni. Na szczęście podczas wycieczek zawsze było fajnie, więc odwiedziliśmy lokalne atrakcje turystyczne. Największe wrażenie zrobił na nas Park Bajek, gdzie ceny biletów były kosmiczne, tak więc w uznaniu dla fantazji właścicieli wróciliśmy do ośrodka, robiąc sobie po drodze mnóstwo darmowych zdjęć.
Warto jeszcze wspomnieć o jedzeniu – było fenomenalne, przygotowywane przez panie z koła gospodyń wiejskich – każdy obiad smakował jak ten u Waszej babci.
Wyjazdy tego rodzaju są niesamowitą okazją do integracji naszych dzieci. Są również sprawdzianem samodzielności i zaradności. Są okazją, żeby poobserwować interakcje dzieci i ich zachowania w sytuacjach, gdzie przez kilka dni są razem, a bez rodziców. Mimo intensywności zajęć, dzieciaki znajdowały czas żeby pograć w planszówki, „mafię”, żeby poganiać po korytarzu albo po prostu poczytać książkę lub pogadać z koleżanką. Zapomnieć o szkole na chwilę i naładować baterie.
Mam nadzieję, że Euroweek wpisze się na stałe w kalendarium naszej szkoły, bo szóste klasy już wybierają się po raz trzeci… za rok.